wtorek, 20 maja 2014

Wygrana u BlondBunny!



Witam serdecznie po długiej przerwie! 
Wracam już do was na stałe, post o magicznych właściwościach olejku z czarnuszki jest w 90% gotowy, a tymczasem pragnę pochwalić się wygraną w konkursie u BlondBunny (btw, mojej włosowym guru, dzięki której odważyłam się nałożyć blond na całe włosy oraz... założyć bloga!) tym bardziej, że jest to moja pierwsza blogowa wygrana! A więc radość podwójna :) Do wygrania były kosmetyki fryzjerskiej marki Chantal - litrowy szampon z olejkiem arganowym oraz litrowa maska arganowa z pompką :) Taaaaki zapas z pewnością wystarczy mi na długo.
Nie testowałam jeszcze produktów, ale już dziś mogę powiedzieć, że przepięknie pachną!

 Konsystencja maski jest gęsta, zbita ( w przeciwieństwie do mojego ukochanego Kallosa!); a co za tym idzie z pewnością nie będzie spływała z włosów. Grzecznie i sumiennie obiecuję pojawić się z recenzjami produktów, a tymczasem pragnę poinformować, że w dniu jutrzejszym pragnę oddać kłaczki swe w ręce fryzjera celem koloryzacji oraz cięcia... a to oznacza kolejną aktualizację włosową niebawem! Zapraszam :)



                      Testowałyście może produkty tej marki? Znacie? Chętnie poczytam! :) 

piątek, 9 maja 2014

Wiosenne Wyzwanie Śniadaniowe!



Tego posta miało nie być. Miał dziś być o czarnuszce. Ale nie ma. Będzie jutro.
A dlaczego zmiana? Otóż dlatego, że ostatnio z powodu chronicznego braku czasu wszystko zaniedbuję.
Bloga, samochód, naukę... oraz śniadania. Ogarnął mnie leń, który mówi, że lepiej rano podrzemać kwadrans dłużej, niż przygotowywać posiłki. Postanowiłam to zmienić, z dniem dzisiejszym ponownie zaczęłam przygotowywać śniadanka.
Na pierwszy ogień poszło białko+ węglowodany, czyli koktajl wiśniowo-bananowy oraz jajecznica z szynką i pomidorkiem + 2 kromki pełnoziarnistego chlebka. Po takiej dawce kalorii mam energię do działania co najmniej do godz 12, jednak już przed południem przegryzam owoce :)
Śniadanie daje nam "kopa", energię na całe przedpołudnie. Pomijanie najważniejszego posiłku w ciągu dnia spowalnia nieco naszą przemianę materii. Warto wypracować w sobie nawyk wstawania troszkę wcześniej, aby zdążyć zjeść śniadanie. Jeśli nie możemy nic przełknąć z samego rana, można spakować posiłek dzień wcześniej wieczorem i zabrać do pracy/na uczelnię i zjeść o 10. Odpowiednie śniadanie powinno składać się z węglowodanów( np. płatki owsiane, musli, pieczywo pełnoziarniste), białka (twarożek, jogurt, ser, wędlina); możemy także spożywać je na słodko, ponieważ zdążymy w ciągu dnia spalić te kalorie.
Co za tym idzie, w wolnej chwili muszę przygotować znów musli, wypiec ciasteczka owsiane oraz gryczane, by w razie kryzysu wciągnąć je za kierownicą zapijając maślanką/jogurtem.

Ktoś chętny na przepisik? ;D I jak u was sytuacja śniadaniowa, ktoś się pisze na śniadanie? ;D